Choć przeziębienie nie odpuszcza, nie potrafię spędzić drugiego dnia bezczynnie w łóżku. Zdaje sobie sprawę, że czasem trzeba zwolnić, wypocząć i się zregenerować, ale tak jak odpoczywam w biegu, tak leżakowanie budzi we mnie skrajnie złe emocje. O świcie w niedzielny poranek przyjmuję na łóżku pozycję siedzącą i akompaniamencie pokasływania i pociągania nosem, próbuję ustalić plan działania. Na chusteczce, której jeszcze nie zdążyłem przyłożyć do nosa, tępym ołówkiem próbuję wypisać wszystkie produkty, które będą mi potrzebne do przygotowania obiadu. Nie mając jednak żadnego planu, ciężko jest zrobić listę zakupową. Nie wiem, czy ból, który próbuje rozsadzić mi głowę, spowodowany jest intensywnością myślenia, czy może powraca temperatura. Czuje się jak po trzydniowym melanżu alkoholowym. Połączenie chusteczki i ołówka okazuje się kiepskim rozwiązaniem. Po kilku próbach namazania czegokolwiek chusteczka ma więcej dziur niż durszlak i nie nadaje się już do niczego. Ze skraju łóżka, na którym siedzę, nie jestem w stanie przebrnąć przez ten logistyczny mętlik, dlatego postanawiam zawisnąć na drzwiach lodówki. Tutaj sytuacja staje się przejrzysta jak oceaniczna woda na Malediwach. Z górnej półki zerkają na mnie papryka i ogórek, które towarzyszyły mi przy ostatnim gotowaniu. Z racji tego, że ten akcent bardzo mi przypasował, postanowiłem jeszcze chwilę przy nim pozostać.
- 1 szklanka suchej kaszy jaglanej,
- 1 puszka ciecierzycy ugotowanej na parze,
- 2 cebule,
- 4 ząbki czosnku,
- 5 kawałków papryki marynowanej,
- 6 ogórków konserwowych,
- 2 łyżki siemienia lnianego,
- 1 łyżka bułki tartej,
- 1 łyżeczka papryki wędzonej,
- 1 łyżka majeranku,
- 1/2 łyżeczki tymianku,
- szczypta papryki ostrej,
- olej rzepakowy.
- Kaszę gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu, pamiętając o jej wcześniejszym wypłukaniu i osoleniu.
- Ciecierzycę blendujemy na gładką masę.
- Warzywa kroimy w drobną kostkę.
- Wszystkie składniki wrzucamy do jednej i wyrabiamy masę.
- Z powstałej masy formujemy klopsy i smażymy na rozgrzanym oleju, lub pieczemy przez 40 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni.
Nie mogłem dopuścić by produkty, które uprzednio wykorzystałem do zrobienia sera, długo czekały na wykończenie w lodówce. Propozycja kolacyjna, śniadaniowa, obiadowa, potreningowa. Jednym słowem – ELASTYCZNA.
Niebawem więcej takich propozycji pojawi się w wersji książkowej. Już dziś można zamówić książkę w przedsprzedaży na stronie EMPIKU.
A co powiesz, zastąpić ciecierzycę tofu?
Bardzo dobry pomysł 🙂
Dziękuję za odpowiedź 😉
No wyglądają bardzo smakowicie…
Podpytam jeszcze tylko,czy te piękne ze zdjęć były smażone czy pieczone? Zapewne zostaną wypróbowane jeszcze w tym tygodniu:)
Wygladaja cudownie, mam wiec juz obiad na jutro 🙂