Wiele osób przechodzących na weganizm, największy problem ma z odstawieniem żółtego sera. Jegomość, który tak na prawdę wcale nie jest taki smaczny, w płynnej postaci, potrafi zawładnąć kubkami smakowymi i rzucić o glebę. Ciągnący się na kawałku pizzy, potrafi doprowadzić do łez wzruszenia i ślinotoku, którego przełykanie wiąże się z rozwinięciem infrastruktury odpływowej. Jak sobie z tym poradzić? Jak zapewnić sobie ten sam smak, podobną konsystencję, porównywalnie silne wrażenia? W zeszłym roku, zainspirowany postami, które wegańskim serem zalewały internet, postanowiłem spróbować tego wynalazku. Do wykonania użyłem pyry i marchwi, które z niedowierzaniem wrzuciłem do gara, by się zagotowały. Miksując je na gładką masę, zniecierpliwiony, doprawiałem, smakowałem, a moje zaskoczenie rąbało mi czaszkę, gdyż nie dowierzałem. Żółty, gęsty, ciągnący….no i k***? muszę to powiedzieć…to był ser. Początkowo stosowałem go jako dip, maczając w nim warzywa, świeże pieczywo, czy też inne wynalazki. Na mieście jednak szeptali, że idealnie nadaje się do zapiekania. Choć trochę czasu upłynęło od premiery, postanowiłem sprawdzić jak się zachowa, pod wpływem wysokiej temperatury. W tym przypadku, zaskoczenie już nie było szokiem, ale centralnym strzałem w potylicę, który sprawił, że moje czoło odbiło się w okolicy stóp. Choć minęło już kilkanaście godzin od konsumpcji, nadal się zbieram i oplatam głowę kostkami lodu, by zniwelować skutki spotkania z podłogą.
SER
- 3 średniej wielkości ziemniaki,
- 2 średniej wielkości marchewki,
- 3 łyżki płatków drożdżowych,
- 1/3 szklanki oleju ryżowego,
- 2 ząbki czosnku,
- sól wędzona ,
- pieprz biały,
- szczypta papryki wędzonej.
- Ziemniaki i marchew obieramy, kroimy w kostkę i gotujemy w tym samym garnku.
- Wrzucamy wszystkie składniki do blendera i miksujemy na gładką masę.
Kolejne potrzebne składniki:
- mała główka kalafiora,
- 250 g makaronu penne,
- pęczek pietruszki,
- pomidory,
- przyprawy (papryka,sól,pieprz, chilli).
- Kalafior gotujemy w lekko osolonej wodzie. Nie musi być miękki, lepiej gdy efekt będzie zbliżony do al dente.
- Makaron gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu, choć z naciskiem na krótszą obróbkę, by nie uzyskać rozgotowanej kluchy.
- Do naczynia żaroodpornego wrzucamy makaron, podzielony na kawałki kalafior, posiekaną pietruszkę, przyprawy do smaku i zalewamy wszystko połową sosu serowego. Mieszamy.
- Rozkładamy zawartość na całej powierzchni i polewamy resztą serowej dobroci.
- Na wierzchu układamy plasterki pomidorów.
- Pieczemy przez ok. 15 minut w temperaturze 200 stopni.
- Po wyciągnięciu z piekarnika , posypujemy delikatnie papryką wędzoną, oraz świeżo posiekaną natką pietruszki.
Po raz kolejny postawienie na minimalizm opłacił się i zapewnił piękny strzał smakowy. Po zrobieniu powyższych zdjęć, nie bawiliśmy się w przekładanie zapiekanki na talerze, w przeciągu kilku minut wciągnęliśmy ją, wyjadając bezpośrednio z naczynia, z niedowierzaniem patrząc jak znika w zawrotnym tempie. Udanego dnia życzę, oraz smacznego 🙂
A platki drozdzowe mozna czyms zastapic? Pierwszy raz slysze o istnieniu takiego cuda 😉
Ślinka cieknie! Jeśli nie ma płatków drożdżowych, polecam zblendować ugotowane ziemniaki z cebulą zeszkloną na patelni, solą, pieprzem i papryką wędzoną w proszku – mega!
Oj tak. Pyszny. ?
Mimo wątpliwości w czasie robienia "sera" 😉 wyszło pyszne! Nawet 3- latek zajadał
da radę czymś zastąpić olej ryżowy? 🙂 np oliwą z oliwek…olejem kokosowym..?
Ależ ten ser jest dobry! Nie spodziewałam się takiego smaku 🙂
Ten komentarz został usunięty przez autora.