W kuchni roślinnej jest kilka takich produktów, które pokochasz od pierwszego kęsa, albo najzwyczajniej w świecie je znienawidzisz, bo ktoś je bez pomysłu podał. Pamiętam moje pierwsze spotkanie z topinamburem, który zamówiony w internecie, dotarł do mnie z garścią nadziei na dobry smak. Spotkanie to skończyło się gorzkim niesmakiem i wypełnieniem kosza na śmieci. Nie wiedziałem jak ugryźć ten temat. Wspominana już przeze wcześniej mnie mąka z ciecierzycy, też potrafi ostro namieszać w kubkach smakowych. Jeśli się z nią spotkacie, nie próbujcie jej roztworu z wodą. Nawet kwaśny smak soku cytrynowego, nie potrafi zniwelować „laczka” w gębie, który pojawia się po krótkotrwałym kontakcie. Kolejnym produktem na pewno jest bób, który pomimo całej skrywanej w sobie dobroci, ma swoich przeciwników i wielbicieli, jak to na gwiazdę przystało. Z racji tego, że staram się rozgryźć temat, stawiam się na miejscu przeciwników i patrzę ich oczami na jegomościa. Zapach, który roztacza w trakcie obróbki termicznej, może się kojarzyć bardzo dziwnie i raczej nie wróży nic dobrego. Osoby wrażliwe na aromaty, zapewne w tym momencie podziękują i uciekają z kuchni. Po ugotowaniu jasnozielone warzywo zamienia się w paskudnie szare coś, co bardziej przypomina głaz niż jadalny produkt. Po wysypaniu bobu na talerz tworzy się piękna chorwacka plaża. Ten widok raczej nie zachęca i chyba stąd się wzięło powiedzenie, że weganie jedzą kamienie. Przez kilka lat gotowania nauczyłem się jednego. Nawet jeśli coś mi nie zasmakuje za pierwszym razem, szukam kolejnych odsłon. Być może w trakcie przygotowania popełniłem błąd, a kolejne próby będą cudownym olśnieniem i odkryciem. Bób kocham bezgranicznie i w sezonie wciskam go wszędzie. Korzystam z jego niewątpliwej dobroci. BÓB, HUMMUS, WŁOSZCZYZNA ! (…tak jakoś mi się wymsknęło).
FARSZ:
- 500 g bobu,
- 3 ząbki czosnku,
- pęczek pietruszki,
- pieprz,
- sól,
- 4 łyżki oliwy z oliwek.
- Bób gotujemy z odrobiną cukru przez około 15 minut. Po 10 minutach dosypujemy ok. 1 łyżeczkę soli.
- Po wystudzeniu bób obieramy ze skórek i rozgniatamy go widelcem.
- Dodajemy czosnek przeciśnięty przez praskę, drobno posiekaną pietruszkę, oliwę, pieprz, sól i wszystko mieszamy.
- 5 dużych ziemniaków,
- skrobia ziemniaczana,
- sól.
- Ziemniaki obieramy, gotujemy z solą, rozgniatamy, studzimy.
- Masę ziemniaczaną po lekkim wystudzeniu, dzielimy na 4 części. Wyciągamy jedną część i w jej miejsce wsypujemy skrobię ziemniaczaną. CAŁOŚĆ ziemniaków mieszamy ze skrobią. Ciasto wyjdzie gładkie, aksamitne, nie klejące się do rąk.
- Z masy ziemniaczanej odrywamy odrywamy kawałek ciasta, formujemy kulkę i rozpłaszczamy ją na dłoni, tworząc „krążek” o grubości” ok. 5mm. Łyżeczką nakładamy farsz, na środek i zamykamy całość, tworząc kulkę. Gdy już mamy gotowy produkt, wrzucamy go do osolonego wrzątku. Po wypłynięciu na powierzchnię gotujemy przez 4 minuty. Podajemy okraszone podsmażoną cebulą i szczypiorem.
Osoby, które obserwują mojego bloga dłuższy czas wiedzą, że pałam wielką miłością do klusek ziemniaczanych. Jest to uczucie bezgraniczne, które ujawnia się co jakiś czas w nowej odsłonie. Wszystkim miłośnikom bobu życzę smacznego, oraz miłego dnia.