Rano musiałem z przyczyn służbowych delikatnie skrócić trening, ale to nie przeszkodziło mi w zaczerpnięciu odrobiny świeżego powietrza w biegu. Ktoś kto już ma na swoim koncie poranne biegi i wczesne wstawanie, na pewno wie o czym mówię. Większość dnia spędziłem dziś w pozycji siedzącej w samochodzie, tak więc nie było mowy by odpuścić popołudniowe bieganie. Wybrałem sobie trasę, którą już dawno się nie poruszałem, a dystans zapewniała bardzo sympatyczny w postaci 25 kilometrów.
Poza jednym odcinkiem gdzie musiałem przeciąć drogę krajową nr 22, wśród przepięknych okoliczności przyrody dominowała wieś, wieś i jeszcze raz wieś. Wraz z wsią wszystkie jej uroki, rozpoczynając od pięknych zapachów a kończąc na psach szukających punktu zaczepienia w okolicy mojej kostki. Jednakże nie o tym chcę pisać, wspomnę więc o pomyśle na uszykowanie obiadu, który zrodził się w mojej głowie w trakcie biegania ( No tak ! Czasem myślę w trakcie biegu ) Z racji tego, że w lodówce pozostała jeszcze jedna kostka tofu, postanowiłem przyrządzić z niej kotlety z wykorzystaniem tego co zalegało w szafce i lodówce.
KOTLETY (KLOPSY) TOFU :
- 100 g tofu naturalnego
- 2 łyżki płatków owsianych ( użyłem błyskawicznych )
- garść orzechów włoskich
- natka pietruszki
- przyprawy ( sól, pieprz, papryka ostra )
- kilka kropel sosu sojowego
- olej ryżowy
- 1/2 cebuli
- 2 ząbki czosnku
Tofu zmiksowałem z płatkami i orzechami włoskimi, nastepnie dodałem pietruszkę i wcześniej podsmażoną cebulkę z czosnkiem. Podczas mieszania przyprawiałem i polewałem sos sojowy. Uformowałem kotleciki, wrzuciłem na patelnię, usmażyłem i zapodałem na talerzu pełnym zielonego dobra i pomidorków koktajlowych . Dziękuję za uwagę, idę spożyć drugą porcję.