Wczoraj postanowiłem odrobinę potruchtać i sprawdzić jak zachowują się nogi po niedzielnym incydencie. W przeciągu 10 kilometrowej trasy kilka razy poczułem, że mam biodra, lecz myślę że nie był to ból fizyczny tylko moje urojenie. W głowie siedzą myśli krążące wokół kontuzji i co jakiś czas uruchamiają machinę odpowiedzialną za pozorny ból. Odbiegając od tematyki bólu, stwierdzić mogę, że biegało się fantastycznie i na dobrą sprawę nic mi nie dolega.
Wiadomo, że po treningu warto zjeść coś pysznego i zdrowego, coś co pogłębi nasz euforyczny stan emocjonalny. W dniu wczorajszym jako posiłek potreningowy wystąpił wegeburger, który przybył do mej kuchni wraz z inspiracją ze strony olgasmile.com. Oczywiście standardowo, receptura została poddana modyfikacji, czyli rzec by można : wciśnięto weń 5 gorszy.
3xB SKŁADNIKI :
- 2 szklanki kaszy jaglanej;
- 3 szklanki wody;
- 1 młoda włoszczyzna (2 marchewki, 2 pietruszki, ¼ selera, 1/3 pora);
- 1 szklanka płatków owsianych;
- 1 pęczek koperku;
- 4 cebule;
- 5 łyżek oleju;
- sól, pieprz;
- 1 szklanka otrębów pszennych;
- łyżeczka startego imbiru
- olej z pestek winogron.
INSTRUKCJA:
- Kaszę jaglaną gotujemy zgodnie z instrukcją;
- Cebulę smażymy na rozgrzanym oleju;
- Warzywa obieramy i ścieramy na tarce z grubym okiem;
- Płatki owsiane mielimy w młynku na drobny proszek;
- Wszystkie składniki mieszamy;
- Formujemy kotlety i obtaczamy w otrębach;
- Smażymy na patelni z rozgrzanym olejem;
- Serwujemy i jemy;
- Zachwycamy się;
- Dostajemy na łeb w trakcie spożywania;
- Odbiera nam mowę;
- W milczeniu, z uśmiechem na twarzy jemy kolejne porcje.
Wegeburger bez buły został podany w towarzystwie sałaty z gruszką i włoskimi orzechami. Nie chcąc urządzać tutaj grafomańskiego, lawinowego poranka , opisanie tej pozycji kulinarnej odłożę na później. Smacznego 🙂
Kolejny przepis do wypróbowania.