Mijała już trzecia godzina w pracy, a ja nadal nie jadłem drugiego śniadania. Głód, który od piętnastu minut wiercił dziurę w moim brzuchu, wydawał się przybierać na mocy, ale nie miałem ochoty sięgać do plecaka po pudełko z kanapkami. Wiedziałem, co czeka na mnie pomiędzy dwiema czerstwymi pajdami chleba. Sam je sobie k&%a mać przygotowałem. Miałem ochotę sam siebie spoliczkować i zasadzić konkretnego kopa w miejsce, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Zdawałem sobie sprawę, że głodzenie się nie jest dobrym rozwiązaniem, ale naprawdę nie miałem ochoty na kanapkę z pomidorem i dogorywającą rukolą. Soki czerwonego jegomościa sprawiały, że kilkudniowy chleb wyglądał jak szmata nasączona wodą. Głód stawał się coraz silniejszy. Miałem wrażenie, że w okolicy mostka spaceruje dobosz i zamiast w werbel, uderza pałką w moje flaki. Dość-powiedziałem, nie mogąc dłużej znieść dyskomfortu w żołądku. Zrezygnowany sięgnąłem w głąb plecaka i wyjąłem pudełko ze śniadaniem. Otwierając je, nawet nie patrzyłem, co się w nim znajduje. Chwyciłem zawartość i przymykając oczy, zrobiłem pierwszy kęs. Co do diabła-pomyślałem, rozkoszując się smakiem, który właśnie rozpływał się w moich ustach. Zamiast przemoczonej podeszwy, właśnie konsumowałem chrupiący wypiek, wypełniony aromatycznym farszem. Olśniło mnie, gdy sobie przypomniałem, że wieczorem piekłem drożdżowe buły. Nieświadomie zrobiłem sobie dzień.
CIASTO :
- 2 szklanki mąki pszennej,
- 1 szklanka mąki pszennej krupczatki,
- 40 g drożdży,
- 270 ml ciepłej wody,
- 1 łyżeczka cukru,
- 1 łyżeczka soli,
- 4 łyżki oliwy z oliwek,
- Do miseczki wrzucam drożdże,cukier, wlewam ciepłą wodą. Wszystko mieszam i odstawiam na chwilę w ciepłe miejsce, by drożdże „ruszyły”.
- Mieszam sól z mąką, wlewam do nich pracujące drożdże, oliwę i wyrabiam bardzo gładkie ciasto. Odstawiam pod przykryciem,na około 30-45 minut do wyrośnięcia. Ciasto powinno zwiększyć swoją objętość co najmniej dwukrotnie.
FARSZ:
- 700 g świeżego szpinaku (baby),
- 3 ząbki czosnku,
- 1 kostka tofu wędzonego 200 g,
- pieprz,
- sól
- 1 słoiczek pomidorów suszonych w zalewie ( słoik o pojemności 300 ml).
- Wykorzystując zalewę z suszonych pomidorów, podsmażamy przeciśnięty przez praskę czosnek.
- Gdy czosnek się zeszkli, wrzucamy na patelnię szpinak. Zdaję sobie sprawę, że sporo będzie tego zielska, więc można wrzucać partiami.
- Szpinak dusimy do momentu wyparowania wody, po czym dorzucamy pokrojone pomidory i smażymy przez około 5 minut.
- Na krótko przed ściągnięciem patelni z palnika, dorzucamy pokrojone w kostkę wędzone tofu i przyprawiamy pieprzem, solą.
- Farsz odstawiamy do przestudzenia i zajmujemy się ciastem, które na pewno już wyrosło.
- Ciasto wyrabiamy ponownie, po czym dzielimy je na 12 kawałków. Z każdego kawałka formujemy kulkę, którą rozwałkowujemy na krążek o grubości 5-6 mm. Na środek placka dajemy farsz, po czym zamykamy jak pieroga i formujemy podłużną bułkę. Odstawiamy na blachę wyłożoną papierem na około 20 minut.
- Przed włożeniem do piekarnika bułki smarujemy zalewą pomidorową.
- Pieczemy przez 20-25 minut w temp. 180 stopni.
Idealna opcja śniadaniowa 😉