Siedzisz sobie spokojnie w fotelu, leniwie przewracając kartki książki, na którą czekałeś dwa tygodnie. Jak zwykle zamówienie musiało odleżeć swoje na poczcie, bo nie wyrobiłeś sobie nawyku codzienne zerkania w skrzynkę. Kilka razy dziennie obok niej przechodzisz, ale jakoś ciężko jest unieść do góry klapkę, by sprawdzić zawartość. Nagle tę bezwstydną ciszę, przerywa pukanie do drzwi. Podnosisz się niechętnie, by zerknąć, kto jest takim ryzykantem i przerywa Ci tę błogą chwilę relaksu. Zerkasz w dziurkę, by zaspokoić ciekawość i gdy obraz trafia do oka, w jednej chwili wyrywa Cię z klapek z wrażenia. Za drzwiami stoi wujek Janusz, ciocia Grażynka, kuzynka Karina z mężem swym Sebastianem i choć nie widzisz tego pasożyta, wiesz, że tam jest ten mały szatan Brajanek. Nie udasz, że nie ma Cię w domu, bo wujek już kiwa do wizjera. Widział Skurczybyk, że coś się poruszyło i popędza Cię, żebyś otworzył drzwi. Uchylasz drzwi i zanim cokolwiek zdołasz powiedzieć, wataha już jest w połowie korytarza i każdy próbuje coś powiedzieć. Masz wrażenie, że Cię nie widzą. Z kojącej ciszy, niespodziewana wizyta przenosi Cię na jarmark, gdzie każda przekupa przed nabyciem towaru raczy Cię konkretnym decybelem. Starasz się coś powiedzieć, przywitać towarzystwo, zaprosić do salonu, ale chyba jest za późno. Wujek już naparza pilotem w kierunku telewizora, bo podobno Liga Mistrzów gdzieś leci. Ciotka chyba jest mocno skonfliktowana z Kariną, bo skaczą sobie do gardeł. Masz nadzieję, że nie przyjechały tutaj na solówkę. Zerkasz na Brajana, który odbija się jak piłka pomiędzy kanapą i fotelem depcząc książkę, która przeleżała dwa tygodnie na poczcie. Zaczynasz powoli wchodzić w stan szału kurwicznego. Liczysz od 10 w dół, po chwili od jednego w górę. Zatracasz się i po chwili jesteś już przy 100, a ukojenia nerwów nie ma. Czarę goryczy przerwa blask światła lodówki. Wiesz, że to nie zwiastuje nic dobrego, bo w okolicy się kręcił wiecznie nienażarty Seba. O nie! – krzyczysz. Zdajesz sobie sprawę, że jak pozwolisz mu na swobodne poruszanie się w lodówce, to wieczorem jedyne co będziesz mógł się uraczyć, to będzie zapach pochłoniętego żarcia. Zaczynasz krzyczeć i machać rękami. Próbujesz dopaść Sebka i oderwać go od Twojego żarcia. Wrzeszczysz tak głośno, że tracisz obraz sprzed oczu i chyba za chwilę stracisz przytomność. Nagle jakby się wszystko urywa i siedzisz w fotelu. Zrywasz się i pędzisz do lodówki sprawdzić zawartość. Niczego nie brakuje. Na środkowej półce stoi sałatką, której straty byś nie przeżył. Rozglądasz się wokół siebie i nie widzisz nigdzie rozwrzeszczanej ekipy. Chyba na szczęście tylko lekko Ci się przysnęło.
CZYTAJ WIĘCEJ
Tu mnie znajdziesz