Gdy przechodziłem obok tego lokalu, za każdym razem moją uwagę przyciągała głośna muzyka. Nie był to żaden Zenek Martyniuk, ani też Pani Maryla pakująca się do byle jakiego pociągu. Każdego dnia przez zamknięte pancerne drzwi, wymykały się potężne bity, ubarwione aksamitnym wokalem. Z racji tego, że zazwyczaj spieszyłem się do domu prowadzony głodem, nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, by zobaczyć co dzieje się w środku. Tego dnia wyjątkowo byłem najedzony, bo przed wyjściem z pracy wciągnąłem porządną porcję ciecierzycy z warzywami. Wiedziałem, że jeśli teraz nie zaspokoję swojej ciekawości, to już nigdy tego nie zrobię. Nie zamierzałem się bawić w podchody, dlatego zaraz po naciśnięciu klamki wtargnąłem do środka. Nie miałem żadnego wyobrażenia o tym miejscu, ale to, co zobaczyłem, przerosło moje najśmielsze wizje. Muzyka, która wcześniej była tłumiona przez grube ściany, teraz wdzierała się do mojej głowy, grając na moich zmysłach jak na harfie, delikatnie je szarpiąc. Nie ma pojęcia, jaki był kształt tego pomieszczenia, gdyż wszystkie ściany były pokryte zielonym pnączem, które tworzyło nieregularne kształty. Choć nie miałem zbytnio czasu, by ocenić sytuację, wydawało mi się, że jestem tam jedynym mężczyzną, w towarzystwie ubranych na zielono kobiet. Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić, tańczyłem w towarzystwie wysmuklonych Pań. Bardzo nie chciałem się budzić z tego snu, który mógł trwać wiecznie. Nie chciałem przerwać imprezy z fasolką szparagową.
- 250 g fasolki szparagowej zielonej,
- 1 łyżka musztardy,
- 4 łyżki oleju,
- 2 ząbki czosnku,
- papryka czerwona słodka,
- papryka czerwona ostra,
- tymianek,
- cząber,
- rozmaryn,
- sól,
- pieprz,
- majeranek.
- Fasolkę myjemy obcinamy końcówki. Jeśli chcemy by po upieczeniu fasola była bardzo miękka, wrzucamy ją na 5 minut do wrzątku.
- Musztardę, olej i wszystkie przyprawy wrzucamy do miski i mieszamy.
- Fasolę wrzucamy do marynaty, obtaczamy każdy strąk i zostawiamy pod przykryciem na około godzinę.
- Wrzucamy strąki do naczynia żaroodpornego i pieczemy przez około 30 minut w temperaturze 170 stopni. Dla kontrastu dorzuciłem pokrojone w plastry pomidory, które również wysmarowałem resztką marynaty musztardowej.
Bardzo przyjemna i szybka przekąska, która może też posłużyć jako dodatek do obiadu. Z ręką na sercu przyznam się, że zjadłem wszystko sam. Życzę miłego dnia, oraz smacznego 😉