Wczoraj po raz pierwszy było mi dane wykonać dłuższe wybieganie od kiedy w miarę regularnie spożywam ISKIATE o którym wspominałem we wczorajszym wpisie. Trening chciałem podzielić na dwa etapy 10km rano i 20km wieczorem. Postanowiłem jednak połączyć te dwa elementy i w ramach DYM RUN organizowanego po raz czwarty przez VIRTUAL RUNNER CLUB trzasnąłem sobie 30 kilometrów jednym ciągiem.
Wyszedłem biegać około około godziny 18:00 , gdzie już raczej nie ma mowy o ugandyjskim skwarze. Przez prawie cały trening nawet nie pomyślałem o tym by się czegokolwiek napić. Dopiero w okolicy 29 kilometra pojawiła się chęć wypicia małej , szybkiej, zroszonej puszki Coli 🙂 Czy te małe ziarenka slavia hispanica nazywane również CHIA faktycznie tak dobrze nawadniają organizm i chronią przed nadmierną utratą wilgoci??? Nie wiem, czy to wyłącznie ich zasługa czy może jeszcze jakiegoś innego czynnika. Wniosek jest jeden : Czuję się wyśmienicie i nie będę nic zmieniał w porannych rytuałach. Po wczorajszym bieganiu postanowiłem, że dzisiejszy poranek rozpocznę deserem zawierającym małe czarne ziarenka.
UFO CHIA :
1 łyżka nasion chia ( zalane kilka godzin wcześniej mlekiem kokosowym)
200 ml mleczka kokoswego
3 brzoskwinie ( dodałem UFO 😉
1 łyżka syropy z agawy
1 łyżka soku z cytryny
1 banan
1/2 jabłka