Ostatnimi czasy spotykam się z pytaniami : „Jak przejść na wege?” ,”Co jeść?”, „Skąd bierzesz pomysły na potrawy ? „.Choć starałbym się jasno i przejrzyście zobrazować temat to i tak nie udzielę jednej konkretnej odpowiedzi. Dziś postaram się przedstawić i streścić bezmięsne 8 miesięcy , skupiając się jednocześnie na początkowej fazie tego okresu.
Styczeń 2014 był dla mnie okresem przełomowym i to własnie wtedy zapadły kluczowe decyzje dotyczące moich treningów oraz sposobu żywienia. W związku z tym, że coraz częściej spotykałem się z tematyką wegetariańską, postanowiłem wystawić swój organizm na próbę. Nie zrobiłem tego w sposób drastyczny, odcinając sobie wszystkie produkty pochodzenia odzwierzęcego. Początkowe założenie było takie, ze nie spożywam mięsa, a wszystkie pozostałe produkty są dopuszczalne i tej wersji się trzymałem. Nie brakowało mi absolutnie przeżuwania mięsa i w sumie nieświadomie odsuwałem od siebie kolejne produkty. Jadłem bardziej zdrowo, świadomie i smacznie. Moje pierwsze dni nie były łatwe, choćby ze względu na to, że musiałem się sporo natrudzić by wykombinować pełnowartościowy posiłek. Z czasem przychodziło mi to coraz łatwiej.Nawet się nie spostrzegłem kiedy minął miesiąc na czas którego miałem zrezygnować z mięsa, postanowiłem ten okres wydłużyć na tyle ile się da i dalej obserwować reakcje swojego organizmu. Nadmienię tylko, że już po miesiącu zauważyłem poprawę samopoczucia i progres w treningach. Być może to było moje urojenie, ale tak właśnie odczuwałem.
Kiedyś myślałem, że zdrowe żywienie polega na wiecznym staniu przy garach, wymyślaniu potraw, sporym nakładzie finansowym itd. Nic bardziej mylnego! Zdrowo można jeść naprawdę tanim kosztem i bardzo małym nakładem pracy. Przygotowanie kotletów z soczewicy lub buraków nie zajmuje więcej niż 30 minut wraz z ich konsumpcją, a są naprawdę przepyszne. Dania które prezentuje na swoim blogu to wynik prób i błędów , inspiracji zbieranej w internecie ( uwierzcie jest tego sporo ) no i przede wszystkim szczerych chęci. Jeśli uważacie, że nie radzicie sobie w kuchni…z tą kuchnią poradzicie sobie na pewno nie wymaga ona wielkich zdolności kulinarnych – jest bardzo prosta. Nikogo oczywiście nie zamierzam przekonywać do zmiany nawyków żywieniowych, ale osobom , które chciałyby spróbować mogę udzielić kilka wskazówek i podzielić się swoimi spostrzeżeniami.
- „Dieta” wegetariańska, wegańska czy jakakolwiek nie może być wynikiem przymusu, nacisku czy też innej presji.Decyzja o rezygnacji z jakiegoś produktu w waszym menu musi być waszą decyzją, której jesteście pewni;
- Traktujcie to jak zabawę,ciekawy eksperyment który przyniesie Wam uśmiech;
- Nie musicie rezygnować ze wszystkiego, nie dokonujcie drastycznych „cięć” , po co serwować organizmowi szok i sprawiać by tęsknił za upragnionym stekiem lub czymś podobnym. Z czasem zauważycie, że sami przestajecie sięgać po niektóre produkty
- Odrzucenie mięsa, przejście na wege to nie kolejna dieta lub sposób na wyszczuplenie lub krótkotrwały zabieg. Dokonując takiego wyboru , musicie się liczyć ze zmianą stylu życia.
- Jeśli przebywanie w kuchni to dla Was survival, nauczcie się robienia kilku prostych dań a z czasem zacznijcie je rozbudowywać lub kombinować.
- Przyzwyczaicie się do faktu, że zakupy zajmują Wam więcej czasu. Etykiety będą przeczytane od deski do deski, a poszukiwania zdrowszego jedzenia poprowadzą Was przesz szlak miejskich sklepów;
- Zaprzyjaźnicie się z dobrym samopoczuciem po zjedzeniu obfitego obiadu. Uczucie ciężkości które dotychczas Wam towarzyszyło po zjedzeniu tłustych potraw, będzie czymś obcym.
- Zaczniecie odkrywać nowe smaki, próbować produkty o którym połączeń o których Wam się wcześniej nie śniło. Kubki smakowe będą codziennie przeżywały orgazm kulinarny. Szukanie nowych smaków to świetna PRZYGODA !
- Niejednokrotnie spotkacie się z informacją, że żywienie wege jest nie do końca dobre, bo nie dostarcza tego lub owego…Niech drogowskazem będzie samopoczucie i stan zdrowia . Warto raz na jakiś czas zrobić badania by przekonać się czy nasza dieta jest dobrze zbilansowana.
- Nie etyka i ideologia lecz świadomość zdrowego żywienia powinny być głównym powodem wprowadzenia zmian.
Na pewno nie przekazałem wszystkiego co mi w głowie siedzi. Czasem gdy zasiadam do pisania, w głowie mam tysiące myśli, których palce nie są w stanie na bieżąco przenieść do zdania. Jeśli coś jest niejasne, postaram się to naprostować. Teraz czas się trochę rozruszać przed jutrzejszym startem , uszykować szybki obiad i w pełni się relaksować.
rozpoczęcia roku akademickiego oczekuję bardziej niż Mikołaja w dzieciństwie… Nie mogę się doczekać! Mieszkanie z rodzicami, którzy mają już dużo latek i swoje nawyki żywieniowe, których nie chcą zmienić, to koszmar- mięso pod każdą postacią codziennie na obiad, śniadanie i kolacje. Gdy mieszkam sama automatycznie odstawiam mięso- lepiej się czuję, mam więcej energii, nie choruję, mój żołądek ma się świetnie i nie mam kolek na początku biegania (a te mam nawet 4,5 h po obiedzie, choć jem minimum mięsa(tak, mięsa z ziemniakami:((( ) i małe porcje). Gdy gotowałam sama problem zaczynał się z obiadami- szukałam inspiracji, ale nie wychodziło mi bo zawsze czegoś brakowało, a już jak dodałam mięso- wszystko zjadałam, a mięso kończyło w koszu… Dlatego od września, gdy rodzice wyruszą do pracy zacznę gotować wege obiadki 🙂 nie mogę się doczekać! Nigdy nie wpadłam na to, żeby całkowicie zrezygnować z mięsa, uwielbiam jeść warzywa, jogurty, serki i owoce, a w pastach jestem zakochana! na szczęście często je robisz, muszę je opanować i będę dalej iść tą drogą ! 🙂 racja- trzeba słuchać swojego organizmu a nie innych. Dałeś mi prztyk w nos 🙂 Spróbuję!
Będę trzymał kciuki i dopingował 🙂 Pozdrawiam Michalino 🙂