Nie widziałem jej od kilku miesięcy, więc z niecierpliwością oczekiwałem jej przybycia. Zawsze była punktualna, ale tym razem miała już kilkanaście minut spóźnienia, co mnie lekko zaniepokoiło. Zacząłem nerwowo przebierać nogami i wsłuchiwałem się w każdy szmer, licząc, że usłyszę jej kroki na klatce schodowej. Mijały kolejne minuty, ale panującą ciszę przecinał tylko dźwięk przeskakujących wskazówek zegara. Nagle coś huknęło i szarpnęło fundamentem kamienicy. Miałem wrażenie, że drzwi wejściowe zostały wyważone przez uzbrojony oddział AT. Choć nie pasowało to do jej zachowań, to była ona. Wpadła do domu jak huragan i od progu zaczęła dokazywać i panoszyć się jak gospodarz domu na klatce schodowej. Nie zdążyłem się nawet z nią przywitać, a ona już biegała po kuchni i wyciągała z zakamarków garnki, miski i inne niezrozumiałe dla mnie gadżety. Wyglądała jakoś inaczej. Jej delikatność gdzieś została zagubiona i zastąpił ją niezrozumiały pazur i ostrość. To nie była ta sama osoba. Wiedziałem, że ta podróż ją odmieniła. Kapusta Pekińska, po wycieczce do Korei, nie powróciła już taka sama.
- 1 kg kapusty pekińskiej (użyłem fioletowej),
- 1 mała rzodkiew biała,
- 1 marchew,
- 1 jabłko,
- 1 pęczek grubego szczypioru,
- 6 łyżek soli,
- ok. 3 l wody.
PASTA KIMCHI
- 3/4 szklanki wody,
- 2 łyżki mąki ryżowej,
- 1 łyżka cukru,
- 5 łyżek papryki gochugaru (z takiej ilości wychodzi bardzo ostro, dlatego jeśli Twoja tolerancja ostrości jest niska, dodaj ok. 3 łyżek)
- 2 łyżki sosu sojowego,
- 2 cm imbiru,
- 3 ząbki czosnku,
- 1/2 łyżeczki soli.
- Kapustę kroimy wzdłuż na 4 części i każdą z ćwiartek kroimy na mniejsze kwadraty. Przekładamy ją do miski i zalewamy roztworem wody z solą. Dociskamy i odstawiamy na 60 minut.
- D 3/4 szklanki wody dodajemy mąkę ryżową, cukier i zagotowujemy, do momentu powstania gęstego kleiku. Odstawiamy do wystygnięcia.
- Rzodkiew marchew kroimy w cienkie paski.
- Do wystudzonego kleiku dodajemy, paprykę gochugaru, imbir, sos sojowy, czosnek, oraz sól. Gdy je wymieszamy dodajemy pokrojone warzywa.
- Kapustę płuczemy, po czym odciskamy i przekładamy ponownie do miski. Dodajemy do niej pastę kimchi (tutaj musimy założyć gumowe rękawiczki, gdyż pasta mocno brudzi i najzwyczajniej w świecie piecze) i wcieramy dokładnie w każdy kawałek kapusty.
- Gotowe kimchi przekładamy do słoików i odstawiamy na blat na 2-3 dni. Pamiętajmy, by w tym czasie co jakiś czas odkręcić słoik, by wypuścić gromadzący się wewnątrz gazy. Po 2-3 dniach smakujemy i gdy stwierdzamy, że jest wystarczająco kwaśne, odstawiamy do lodówki.
Tak wiele słyszałem już o kimchi, że dłużej nie mogłem się powstrzymać. W związku z tym, że zakupiłem 1 kg papryki gochugaru, podejrzewam, że konieczne będzie kilka podejść, by odsłonić szereg kombinacji…a może wykorzystać kimchi jako dodatek do bigosu? 😉 Życzę udanego dnia, oraz smacznego 🙂
Kimchi jest boskie <3… chociaż w mojej rodzinie zajadam się nim tylko ja i mój 14-letni syn. I widzę, że mamy ten sam problem – też zakupiłam cały 1 kg gochugaru 😀 i póki co jestem zmuszona ukrywać ją przed mężem, który ma alergie na moje duże internetowe zakupy na zapas (sam wiesz – w razie ataku Marsjan bądź ewentualnie wizyty dużego kuzyna Maćka). Jak mąż odkryje całe kilo gochugaru, to będę musiała się wynosić, gdzie papryka rośnie. Mam nadzieję więc, ze poratujesz przepisami z jej wykorzystaniem, żeby można było ją szybko i smacznie zutylizować 😉
Za chwile wrzucam pomysł na zupę 😉
Dziękuję :D. Na bank skorzystam ^_^