Jak dziś pamiętam kiedy po raz pierwszy przedstawiono nową koleżankę, która nie wiedzieć w jakim celu przyjechała do naszego przedszkola z Belgii. Za każdym razem gdy siadała przy naszym stoliku, traktowano ją jak trędowatą i wykrzykiwano „Precz Brukselko”. Po latach myślę, że było to dla niej traumatyczne przeżycie, ale nie jej winą było to, że źle została przedstawiona. Kilka dni temu przechadzając się między skrzynkami z warzywami, dostrzegłem wcześniej wspomnianego wyrzutka. O dziwo, nie zareagowałem na nią tak jak w przedszkolu, patrzyłem na nią nieco inaczej, moje oczy się śmiały. Podszedłem, zagadnąłem, a ona bez żalu podjęła ze mną dialog, co było dla mnie zupełnym zaskoczeniem. Po kilku minutach soczystej konwersacji, nawet się nie spostrzegłem gdy wylądowaliśmy w mojej kuchni, o tym co się działo ( a było ostro ) możecie przeczytać poniżej…
KOTLETY:
- 1 szklanka kaszy jaglanej,
- ok. 300 g pieczarek,
- 1/2 pęczka pietruszki,
- 2 cebule,
- 2 ząbki czosnku,
- szczypta papryki czerwonej ostrej,
- olej ryżowy,
- 3 łyżki bułki tartej,
- 1 łyżka siemienia lnianego,
- pieprz, sól,
- brukselka ( 1 łyżka mleka+ szczypta cukru i soli ).
- Kaszę gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu, nie zapominając o soli.
- Brukselkę gotujemy przez około 5 minut z łyżką mleka, oraz szczyptą soli i pieprzu.
- Pieczarki kroimy w plastry, cebulkę w kostkę i podsmażamy je w towarzystwie czosnku,a odrobinie oleju ryżowego.
- Po usmażeniu pieczarki traktujemy kilka razy nożem by je nieco rozdrobić. Zdecydowanie taka metoda jest lepsza niż wrzucanie do malaksera. Panujemy nad krojeniem i mamy gwarancję, że nie wyjdzie z tego breja lub jakaś inna papka.
- Kaszę mieszamy z pieczarkami, dodajemy drobno posiekaną natkę pietruszki, siemię lniane, oraz bułkę tartą.
- Nabieramy na dłoń masę, rozpłaszczamy, na wierzchu układamy brukselkę i zamykamy formując kotleta.
- Przed smażeniem jeszcze raz obtaczamy w bułce tartej.
- Smażymy po kilka minut z każdej strony, tak by kotlety były rumiane. Po ściągnięciu z patelni odkładamy na ręcznik papierowy, by odsączyć kotleta z nadmiaru tłuszczu.
Żeby obiad był kompletny, na talerzu musiały się znaleźć pyry oraz akcent zielony. Bulwę ziemniaczaną wymieszałem z 1 łyżką jogurtu sojowego i posiekanym koperkiem, tworząc pure. a na wierzchu dorzuciłem rukolę, oraz pomidorki koktajlowe. Dla podkręcenia smaku, można wszystko delikatnie skropić odrobiną sosu na bazie octu balsamicznego.
…w taki oto sposób znienawidzona przeze mnie brukselka, coraz częściej wdziera się do mojej kuchni. Warzywa, któych kiedyś nie cierpiałem, z przytupem wracają do łask i sprawiają, że moja gęba się śmieje jakbym wygrał szóstkę w Lotto. Wszystkim polecam te klopsy…niedzielny obiad na wypasie 🙂 Smacznego 🙂
Znakomity przepis 🙂
W wolnej chwili zapraszam na bloga: http://smilingshrimp.blogspot.com 🙂
haha, ja zawsze lubiłam tą koleżankę, teraz nawet jest przyjaciółką! świetny pomysł na kotleciki 🙂
Jak dziecko jakoś mnie specjalnie nie dręczono brukselka i nie mam traumatycznych wspomnień z jej udziałem :)Jednak teraz zajadam ja bardzo chętnie!
Twój pomysł na jej wykorzystanie jest genialny!
Te kotlety wyglądają rewelacyjnie:)
Musze wypróbować :)) Ostatnio coś mnie odrzuciło od mięsa, więc szukam innej alternatywy na pyszne jedzonko 😀
Co moge uzyc zamiast pieczarek???
Ja tam nie czekam do niedzieli dzisiaj robię 😉
Dzisiaj je zrobiłam i są genialne!!!
Dziękuję za ten przepis! :))
Bardzo się cieszę 🙂 Smacznego 😉
Ja zrobilam je wczoraj I sa przepyszne! Robilam tez pasztet z kapusty kiszonej…genialne! Zapisalam sobie juz twoj blog w telefonie. Zagladam prawie codziennie 😉
Czy można kotlety upiec w piekarniku zamiast smażyć?