Bardzo często zdarza się tak, że gotując pyry na obiad lekko przesadzam. Po wstawieniu ich na palnik, okazuje się, że dla 3 osób przewidziałem pełen gar jak dla pułku wojska i na pewno wszystkiego nie zjemy. Być może obierając podziemną pomarańczę, na chwilę się rozkojarzyłem, albo jakiś program kulinarny wciągnął mnie do reszty i nie ogarnąłem zbyt wielu ruchów noża. Kilka lat temu, pewnie bym się wkurzał, że źle wymierzyłem porcję i nadwyżka trafi do kosza. Dziś jednak taka sytuacja buduje napięcie jak 2235 odcinek Klanu i zapewnia kreatywny pęd. W rodzinnym domu taki incydent zapewniał szagówki, lub jak kto woli, skośnie cięty wałek, zwany również kopytkami. Wiedziałem jednak, że ta opcja nie zadowoli mnie w pełni. Musiałem wykombinować coś innego. Coś co nie będzie zwykłym ulepkiem ziemniaczanym, który będzie się zachowywał jak piłka kauczukowa przeżuwana na głodzie. Bywa tak, że mam przed sobą cały wachlarz oczywistych składników i za nic w świecie, nie potrafię wydumać co na obiad. W tym przypadku było inaczej. Są pyry, jest przywieziony z Poznania tempeh i jakoś dziwnym trafem, napatoczyła się kasza gryczana, która choć była schowana w głębi szuflady, nie dała się nie zauważyć. Nie potrzebowałem więcej podpowiedzi. Zanim cokolwiek znalazło się w garze, już czułem smak i unoszący się w kuchni zapach.
CIASTO NA KOTLETY:
- 1 kg ziemniaków,
- skrobia ziemniaczana,
- sól.
- Ziemniaki/pyry obieramy, gotujemy z solą, rozgniatamy, studzimy.
- Masę ziemniaczaną po lekkim wystudzeniu, dzielimy na 4 części. Wyciągamy jedną część i w jej miejsce wsypujemy skrobię ziemniaczaną.
- Całość ziemniaków mieszamy ze skrobią. Ciasto wyjdzie gładkie, aksamitne, nie klejące się do rąk.
- 200 g tempehu smażonego lub wędzonego,
- 100 g kaszy gryczanej palonej (sucha),
- 1 duża cebula,
- 3 ząbki czosnku,
- szczypta papryki chilli,
- szczypta papryki wędzonej,
- 1 łyżka musztardy,
- pieprz,
- sól,
- olej z pestek winogron.
- Kaszę gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
- Cebulę i czosnek drobno siekamy i podsmażamy na oleju.
- Tempeh kroimy w drobną kostkę i dorzucamy do cebuli. Chwilę podsmażamy
- Na patelnię dorzucamy kaszę, doprawiamy i przez chwilę dusimy.
- Po ściągnięciu z palnika, dodajemy musztardę i mamy gotowy farsz.
- Ciasto ziemniaczane dzielimy na 8 części, z których formujemy kulkę. Rozpłaszczając ją tworzymy placek, na środek którego kładziemy farsz. Szczelnie zamykając, formujemy kotleta.
- Smażymy z każdej strony, do uzyskania rumianego koloru.
Danie idealnie dopasowuje się zarówno, do bardzo intensywnego sosu czosnkowego, lub do delikatnego koperkowego. W każdym połączeniu pcha się na piedestał i za cholerę nie chce z niego zejść. Życzę wszystkim smacznego, oraz miłego dnia 😉
Ty to masz pomysły 🙂 inspirujące bardzo 🙂
Ale to musiało być pyszne!
Tez czasem nagotujemy za dużo ziemniaków i na drugi dzień przeważnie powstają z nich kluchy śląskie 🙂
Jednak następnym razem będą Twoje kotleto-pyry 🙂
Tak mnie to yainsprowalo że właśnie wcinam swoją wersję z kaszą, krajanką sojową i grzybami i w sosie z prawdziwków na ostro! jest mega! 😀
nie chcę się czepiać – farsz super, ale ciasto – to przepis na kluski śląskie, które wymagają innej obróbki termicznej niż smażenie…a mianowicie skrobia, coby rozbłysnęła jak lampa disko na czarno-białym telewizorze w czasach PRL najpierw musi się pogotować…a jeżeli nie – skórka kotletów – owszem będzie schrupiała, ale środek ciasta zleksza gumowaty pozostanie ;/
A ile tej skrobi? 🙂