W związku z tym, że zbliża się okres wiosenny, a za nim za chwile z przytupem rozpocznie się okres letni, postanowiłem uderzyć w nieco świeższy klimat. Przez gotowanie kilku, a czasem kilkunastu potraw dziennie na potrzeby książki, moja sylwetka daleka jest od idealnej. O kostce na brzuchu dzisiaj mogę zapomnieć, chyba że wyskubię kilka z chodnika i ułożę, tworząc atrakcyjny wzór. Gdy przyjeżdżam wieczorem do domu, raczej wysoce niewskazane jest pochłanianie potraw przepełnionych węglami, że o pożeraniu góry pszennego pieczywa nie wspomnę, dlatego przyszedł czas na coś zdecydowanie lżejszego. Łatwo się mówi, zakłada i planuje. Jeśli zaś chodzi o realizację, trzeba troszkę pokombinować, by w przypływie niemocy nie sięgnąć po skupiony w chrupiącej kromce gluten. Po powrocie z pracy, by zminimalizować do zera pokusę, schowałem wszystkie produkty ociekające węglowodanami i zacząłem wyciągać to, co pozostało w zasięgu mojego wzorku. Seler, pietruszka, rzodkiew biała, cebula. Z każdym pojawiającym się składnikiem, czułem jak w ustach, kiełkuje wizja aksamitnego warzywnego kremu. Zdawałem sobie sprawę, że samą zupą się nie najem i już w panice rozglądałem się za jakimś makaronem. Na szczęście w ostatniej chwili wygrzebałem przepiękną Cukinię, która na ucho mi wyszeptała, że chciałaby być przerżnięta w klimacie julienne.
MAKARON:
- 1 średniej wielkości cukinia,
- 2 łyżki soku z cytryny,
- 2 łyżki oleju rzepakowego tłoczonego na zimno.
- Cukinię myjemy i za pomocą obieraczki do julienne, tniemy w makaronowe paski.
- Makaron skrapiamy cytryną i oliwą. Opcjonalnie można dorzucić białego pieprzu.

ZUPA:
- 4 cebule,
- 2 pietruszki,
- 1 ziemniak,
- 1 rzodkiew biała,
- 1 seler,
- 2 ząbki czosnku,
- 1 cm imbiru,
- 2 liście laurowe,
- 3 ziarna ziela angielskiego,
- 1/2 puszki mleczka kokosowego ( puszka 400 ml),
- 1 łyżka soku z cytryny,
- gałka muszkatołowa,
- pieprz,
- sól,
- szczypta papryki ostrej,
- olej rzepakowy,
- 1 l bulionu warzywnego.
- Cebulę kroimy i podsmażamy na niewielkiej ilości oleju rzepakowego z imbirem, liściem laurowym i zielem angielskim.
- Warzywa kroimy i wrzucamy do garnka. Chwilę podsmażamy.
- Dolewamy bulion i gotujemy warzywa do uzyskania miękkości. Doprawiamy pieprzem i solą.
- Wyciągamy ziele angielskie, wciskamy dwa ząbki czosnku oraz dolewamy mleczko koksowe.
- Miksujemy wszystko na gładką masę, dodając w trakcie sok z cytryny.
- Podajemy z wcześniej przygotowanym makaronem, pestkami dyni i posypujemy ostrą papryką.

Kombinowałem, kombinowałem i wykombinowałem. Nie pamiętam już ile talerzy tej zupy zjadłem, ale pomrukiwaniom nie było końca. Życzę smacznego 🙂
jak zdrowo i apetycznie!