Dźwięki, które dobiegają z kuchni, już nie wzbudzają takiego zainteresowania jak kiedyś. Nie zrywam się już z łóżka i nie biegnę sprawdzić, czy aby przypadkiem złodziej nie próbuje mi podprowadzić ostatniej foremki z pasztetem. Leżę przyklejony do łóżka i wsłuchując się jakby w nieme dźwięki, rozpustnie bratam się z bezruchem. Choć słyszę, że Szpinak nagabuje Rukolę i próbuje wycisnąć z niej soki, jestem obojętny na te sygnały. Nawet nie staram się wyobrażać, ponętnego wygięcia Bazylii, która nie potrafi zachować ciszy, gdy atakuje ją na ostro rozpalony Czosnek. Tak bardzo oddałem się statycznemu odpoczynkowi, że przestałem kontrolować sytuację. Jak przez sen słyszałem, że do orgii dołączyła Rzodkiewka, która zanim się przyłączyła do towarzystwa, zrzuciła swoje odzienie i nagle zamilkła. Nie reagowałem na żadne odgłosy, lewitowałem otulony cudownym błogostanem, rozpieszczany przez własne myśli… (kurtyna). Wszystko by było ładnie i pięknie, gdybym potrafił obojętnie przysłuchiwać się takim odgłosom. Nie potrafię wysiedzieć pięć minut na kanapie, a co dopiero leżeć w środku dnia. Oczywiście uczestniczyłem w tej imprezie i przypatrywałem się z szelmowskim uśmiechem, jak zielone towarzystwo lubieżnie sobie poczyna. Nie wyobrażam sobie, bym mógł być gdzieś indziej. Musiałem uczestniczyć w powstaniu pysznego, aksamitnego pesto.
- 1 opakowanie makaronu,
- liście z jednego pęczka rzodkiewki,
- 1 pęczek pietruszki,
- garść szpinaku,
- garść świeżej bazylii,
- garść rucoli,
- 2 ząbki czosnku,
- 1/2 szklanki słonecznika,
- sól,
- pieprz,
- 2 łyżki płatków drożdżowych,
- 1/2 szklanki oliwy z oliwek,
- pomidory koktajlowe.
- Makaron gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Jeśli chcemy by był al dente, skracamy odrobinę czas gotowania.
- Zielone liście, przyprawy, słonecznik i oliwę, wrzucamy do kielicha blendera i miksujemy.
- Pomidory delikatnie obtaczamy w oliwie i grillujemy na patelni.
- Ugotowany makaron mieszamy z pesto.
- Podajemy z grillowanymi pomidorami.
Zdaje sobie sprawę, że są bardziej wykwintne dania, ale gdy wracasz po 11 godzinach pracy nic bardziej nie cieszy, niż szybko przyrządzony, smaczny obiad. Życzę wszystkim tak pysznego i ekspresowego obiadu, po którym z uśmiechem można usiąść na kanapie (choć zdarza mi się to rzadko). Miłego i smacznego dnia 🙂