Wczorajsze gnocchi nie pochłonęło całości produktów, dlatego dziś jasnym była potrzeba użycia pomidorów suszonych oraz szpinaku. Pytanie pozostawało tylko w jakiej odsłonie będą prezentowane owe składniki??? Pole manewru jak zwykle roztacza szereg możliwości, ale mój wzrok zatrzymał się na ostatnim nabytku, czyli mące z ciecierzycy. Chwilę poudawałem przed sobą, że się waham, ale i tak w głowie już rodził się plan stworzenia czegoś obcego dla moich kubków smakowych. Intensywna burza myśli oraz zawirowania smakowe, postawiły na naleśniki z użyciem wyżej wymienionej mąki i to właśnie one miały sprawić, że mój danie zmasakruje moje kubki smakowe. Jak na weekendowy wpis, wstęp zaczyna się lekko przeciągać, więc przejdę do przedstawienia zalet takich naleśników, a zaraz po tym do procedury wykonawczej.
- nie zawiera glutenu;
- ma właściwości sklejające, dlatego jej dodatek umożliwia wyeliminowanie jajek;
- ma niski indeks glikemiczny
- zawiera 20% łatwo przyswajalnego białka roślinnego;
- zawiera dużo żelaza;
- wg dietetyki chińskiej wzmacnia układ trawienny, żołądek i śledzionę;
- mimo że jest nisko kaloryczna, potrawy z mąki z ciecierzycy są bardzo sycące.
- 1 szklanka mąki z ciecierzycy;
- 1 szklanka wody;
- 1/2 łyżeczki soli;
- 1/2 łyżeczki kminku mielonego.
Wszystkie składniki dokładnie mieszamy i odstawiamy do lodówki na 1 godzinę, by ciasto odpoczęło przed smażeniem.
FARSZ :
- 300g szpinaku mrożonego;
- 2 ząbki czosnku;
- kilka suszonych pomidorów z zalewy;
- pieprz i sól;
- oliwa z oliwek.
- Czosnek podsmażamy na rozgrzanej oliwie.
- Dorzucamy szpinak i pomidory.
- Smażymy do odparowania całości wody.
Do całego zagadnienia postanowiłem dorzucić sos miętowo czosnkowy, który będzie swego rodzaju wykończeniem mojego dania. Wiem, że cały czas wśród śledzących mojego bloga, są osoby które nie są zwolennikami tofu, dlatego oznajmiam że sos nie jest koniecznością.
SOS:
- 100 g tofu;
- woda ( ilość zależy od konsystencji jaką chcemy uzyskać );
- 1 duży ząbek czosnku;
- kilka listków świeżej mięty.
- pieprz i sól.
Wszystkie składniki wrzucamy do blendera …no i chyba dalszego scenariusza nie muszę przedstawiać? Podpowiem tylko, że mój sos był aksamitny, co świadczy o tym, że blender pracował nieco dłużej niż zwykle. Naleśniki smarujemy farszem, zawijamy, polewamy sosem czosnkowo – miętowym oraz sosem na bazie octu balsamicznego. Nie jest to co prawda, idealna propozycja na niedzielny obiad ale smakuje wybornie a i do wyglądu dania nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Jeśli mam być szczerzy, muszę przyznać że powyższe naleśniki stają na tej samej półce, zaraz obok wczorajszych gnocchi ( opinia oparta na recenzji wypowiedzianej przez KZK ).