Nie odkryję Ameryki, ani tym postem nie wywołam rewolucji w półświatku kulinarnym. Obserwujący moje poczynania w kuchni, zapewne dostrzegą, że przepis na pasztet, niewiele się różni od tego na kotlety. Wpis ma na calu pokazanie, jak szerokie zastosowanie mają wytłoczyny, które wielu z nas wcześniej wyrzucało. Nie będę się skupiał, na wodotryskach, ochach i achach, gdyż zdjęcia idealnie obrazują efekt finalny. Gorąco zachęcam do kombinowania, szukania, eksperymentowania. Coś co wydaje się odpadem, nagle może się okazać dobrą bazą do pysznego posiłku.
SOK WARZYWNY:
- 5 marchewek,
- 3 pietruszki,
- 1/2 korzenia selera,
- 1/2 cebuli,
- 2 ząbki czosnku,
Wszystkie składniki przepuszczamy przez wyciskarkę i cieszymy się świetnym smakiem, świeżego soku.
PASZTET
- wytłoczyny z warzyw (około 2 szklanki)
- kostka wędzonego tofu lub puszka białej fasoli,
- pieprz,
- sól,
- papryka wędzona ( w przypadku fasoli, dodajemy jej zdecydowanie więcej),
- papryka ostra,
- rozmaryn,
- tymianek,
- 2 łyżki siemienia lnianego,
- 2 łyżki bułki tartej,
- 4 łyżki oleju,
- 2 łyżki wody (w przypadku fasoli, można pominąć wodę, gdyż da więcej wilgoci niż tofu),
- Wszystkie składniki wrzucamy do blendera i miksujemy, by uzyskać jak najgładszą masę. W razie potrzeby doprawiamy. Należy pamiętać, że warzywa są bardzo wymagające i żeby wydobyć ich smak, trzeba je konkretnie podsypać przyprawami.
- Powstałą masę, przekładamy do foremek (rozmiar nieistotny) i pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni. przez około 50 minut.
- Podajemy na ciepło jako dodatek do obiadu, oraz na zimno jako element kluczowy, z pieczywem.