W związku z tym, że moje plany nieco się pozmieniały, zamiast biegać pomiędzy murami malborskiego zamku, krzątałem się cały dzień w kuchni. Mając do dyspozycji całą skrzynkę świeżych warzyw, stałem przy wyspie w kuchni i zerkałem na nie z dumą, jak szlachcic na rozciągające się przed nim połacie terenu. Nie wiem skąd, ale wiedziałem, że to jest mój dzień i nic nie było w stanie tego spier….tfu…zepsuć. Rozpocząłem od grubszego tematu, wplatając fasolkę szparagową w ostry gulasz z sojowym kotletem. Strzał w dziesiątkę. Chyba 33 razy sprawdzałem, czy na pewno nie jest mdły, wzdychając przy tym z zachwytu. Kolejne manewry skupiły się na kluchach z zielonym farszem. Już wtedy chwytałem się za głowę, bo porcje raczej nie należały do małych. Widząc, że agrest się niecierpliwi, postanowiłem zaprosić go na deser i po chwili w domu roztaczał się bezwstydny zapach tarty. W tym momencie musiałem na chwilę przerwać, bo choć głodny nie byłem, musiałem w niej zatopić usta. Orgazm kulinarny. Cały czas odczuwałem niedosyt, więc szukałem dalej. Inspirując się pomysłem na carpaccio z kalarepy, postanowiłem ją wrzucić na grilla, a jako dodatek podać pastę z bobu. W trakcie prezentacji dania stwierdziłem jednak, że wygląda to nijak i zacząłem miętosić plaster w dłoniach. Ku mojemu zdziwieniu, po kilku sekundach trzymałem w dłoni pieroga, a na mojej twarzy pojawił się szelmowski uśmiech. Wiem, że życie nie jest kreowane przez przypadki, ale w obecnej sytuacji… życzę smacznego.
- 2 duże kalarepy,
- 250 bobu,
- 2 ząbki czosnku,
- 1/2 pęczka pietruszki,
- pieprz,
- sól,
- 1 łyżka stałej części mleczka kokosowego,
- 1 łyżka oliwy z oliwek,
- sok z cytryny,
- olej z pestek winogron.
- Bób gotujemy do miękkości w słonej wodzie, z niewielką ilością cukru.
- Po wystudzeniu bób obieramy ze skórek i rozgniatamy go widelcem.
- Dodajemy czosnek przeciśnięty przez praskę, drobno posiekaną pietruszkę, mleczko, oliwę, pieprz, sól i wszystko mieszamy.
- Kalarepę obieramy ze skórki i kroimy w bardzo cienkie plastry.
- Warzywo skrapiamy delikatnie cytryną, olejem, obsypujemy pieprzem i solą.
- Smażymy na patelni grillowej, do momentu zarumienienia.
- Kalarepę smarujemy pastą z boby na całej powierzchni. Na środku może pozostać większa ilość farszu. Składamy plater na pół, który bez problemu się skleja, tworząc pieroga.
- Posypujemy pieprzem, pietruszką lub czym sobie wymyślimy. Smakują dobrze na ciepło, jak i na zimno.
Jako wielki miłośnik pierogów zdaję sobie sprawę, że niektórzy mogą być oburzeni takim rozwiązaniem. Choć sam wolę zdecydowanie pierogi z ciasta, taka wersja też do mnie przemawia. Życzę owocnego gotowania, dnia…no i tak jak zwykle, smacznego 😉