Choć już jej długo nie widziałem, czułem że za mną chodzi i próbuje z przytupem władować się w moje życie. Bezszelestnie jak wytrawny zwiadowca poruszała się za mną każdego dnia, perwersyjnie atakując moje myśli. Nie starałem się jej przepędzić. Przyznam szczerze, że bardzo spodobał mi się fakt, że plącze się za mną ta puszysta dama. Była obecna przez całą dobę. W takcie sobotniego treningu próbowałem się z nią odrobinę podroczyć, podkręcając tempo. Byłem ciekawy czy nadąży. Były momenty, że zasuwałem jak kuna w gąszczu jesiennych liści, ale nie udało mi się jej zgubić. Przez cały czas czułem jej obecność i delikatny podmuch na plecach, który na pewno nie był efektem jej zadyszki. W niedzielę nastąpiła kulminacja, kiedy postanowiłem dłużej poleżeć w łóżku. Przed oczami cały czas miałem jej krągłości i za każdym razem, kiedy próbowałem się zatopić w objęciach Morfeusza, pojawiała się ona. W rytmie tanga wiła się pomiędzy myślami, by za chwile podskakiwać w rytmie Polki. O ile w ciągu dnia nie przeszkadzało mi to w ogóle, to w trakcie zasypiania ten obraz mnie denerwował jak wygłodniały komar latający przy moim uchu. Nie wytrzymałem i zrywając się z łóżka i postanowiłem się z nią rozliczyć. Na jakiś czas mam z nią spokój. Uspokoiła się skąpana w sosie, drożdżowa pyza.
PYZY:
- 0,5 kg mąki pszennej,
- 20 g świeżych drożdży,
- 3 łyżki cukru trzcinowego,
- 2 łyżki oliwy z oliwek,
- 250 ml mleka owsianego.
- Pracę rozpoczynamy od przygotowania zaczynu : W 125 ml ciepłego mleka rozpuszczamy drożdże i mieszamy w miseczce z 2 łyżkami mąki. Odstawiamy na 15 minut by drożdże ruszyły.
- Po upływie kwadransa, pozostałą mąkę mieszamy z cukrem, mlekiem, oliwą oraz gotowym zaczynem i wyrabiamy ciasto,
- Ciasto odstawiamy w misce, pod przykryciem w ciepłym miejscu i czekamy aż podwoi swoją objętość.
- Gdy ciasto wyrośnie, formujemy kulki i odkładamy na blat obsypany mąką. Przykrywamy pyzy ręcznikiem i zostawiamy na około 30 minut do ponownego wyrośnięcia.
- Kluski gotujemy na parze przez około 10 minut.
- 30 g borowików suszonych,
- 10 pieczarek
- 1 cebula,
- 2 łyżki sosu sojowego
- 3 ząbki czosnku,
- 1 ogórek kiszony,
- 1/2 łyżeczki papryki wędzonej,
- 1 łyżeczka majeranku,
- pieprz, sól,
- 1/4 l wody,
- 1 łyżeczka musztardy
- olej z pestek winogron.
- Grzyby zalewamy 1/4 l gorącej wody i odstawiamy na około 30 minut.
- Na patelni podsmażamy cebulę z czosnkiem, a po chwili dodajemy ogórka kiszonego.
- Gdy cebula się zeszkli dodajemy pieczarki.
- Gdy pieczarki zmiękną dodajemy grzyby leśne wraz z wodą, musztardę, sos sojowy i zagotowujemy. Doprawiamy
- Całość wlewamy do kielicha blendera i miksujemy. Powstały sos wylewamy ponownie na patelnie i gotujemy an małym ogniu przez około 5 minut. W razie potrzeby można dolać odrobinę wody.
Od kiedy pamiętam zawsze wielbiłem te kluchy i do końca życia będą mi się kojarzyć z niedzielnym obiadem. Miłość dozgonna. Życzę miłego dnia, oraz smacznego.