Staram się za bardzo nie kombinować w kuchni, dlatego większość przepisów, które wstawiam na tę stronę, są oparte na naszych lokalnych produktach. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma pod nosem market, czy dyskont, w którym mógłby kupić oryginalne składniki, ale od czasu do czasu, można ugotować coś innego niż pyry lub pierogi. Choć bardzo lubię kuchnię azjatycką, nigdy moje działania nie skupiały się wokół niej. Wolałem się skupić na przetwarzaniu bakłażana w tatar, lub fasoli w białą kiełbasę. Przedwczoraj postanowiłem, zaszaleć i rozpustnie wjechałem w azjatyckie smaki, jak dzik w żołędzie. Mam świadomość, że poniższe danie, wymaga dopracowania, ale i tak jestem zadowolony. Rekomendacją dobrego smaku, niech zostaną pomruki wydawane w trakcie jedzenia. Smacznego.
- 1 l bulionu
- 100 g tofu wędzonego,
- 5 suszonych grzybów shitake,
- garść suszonych grzybów mun,
- 100 g świeżych grzybów shimeji,
- 3 ząbki czosnku,
- 2 marchewki,
- 8 liści kapusty pak choi,
- 2 łyżki pasty miso,
- 2 łyżki sosu sojowego,
- sok z połowy limonki,
- sól, pieprz,
- olej sezamowy,
- makaron ramen,
- łyżka pokruszonych glonów wakame.
- szczypior.
- olej ryżowy lub z pestek winogorn.
Bazą do wykonania dobrej zupy jest bulion, dlatego ugotujcie wcześniej go wcześniej. Zawsze możecie pójść na skróty i użyć bulionu w kostce, ale uwierzcie, że taki domowy jest niezastąpiony.
- Grzyby suszone zalewamy wrzątkiem i moczymy je przez około 2-3 godziny, pod przykryciem.
- Na dnie garnka rozgrzewamy olej ryżowy, lub z pestek winogron i dodajemy drobno posiekany czosnek.
- Do podsmażonego czosnku podajemy marchew, pokrojoną w cienkie plastry
- Warzywa zalewamy bulionem, oraz wodą, w której moczyły się grzyby. Gotujemy przez około 10 minut.
- Dorzucamy grzyby shitake i pokrojone na mniejsze kawałki grzyby mun. Dodajemy sos sojowy. Gotujemy przez około 10 minut.
- Dodajemy grzyby shimeji. Gotujemy przez kolejne 10 minut.
- Dodajemy pastę miso, sok z cytryny, glony wakame i po około 2 minutach zupę możemy podawać.
- Serwujemy z makaronem ramen, wędzonym tofu, szczypiorem i sezamem, o którym przypomniałem sobie w trakcie jedzenia.