Dla jednych koszmar dzieciństwa, dla innych obiekt nasączony tęsknotą. Salceson, a raczej jego roślinna podróbka, jest bohaterem dzisiejszego wpisu. Jak to wygląda u mnie? Do której grupy należę? Nigdy nie byłem wielkim fanem szynki z przeszkodami, czy też innego lastryko. Ten wyrób ostatecznie został mi obrzydzony, w trakcie odbywania zasadniczej służby wojskowej. Nie wiem z czego był robiony, ale w trakcie przeżuwania paliłem więcej kalorii, niż w trakcie testu Coopera. Nie było to smaczne, ładne, ani przyjemne. Niestety, wiele razy musiałem się zmuszać do jedzenia, gdyż nie miałem innego wyboru. Dlaczego więc tak ochoczo wracam do czegoś, co było dla mnie czymś niesmacznym? Powodów jest kilka i niejednokrotnie już pisałem, dlaczego odtwarzam mięsne smaki. Głównym z nich jest zabawa. Musielibyście zobaczyć moją radość, gdy po wyciągnięciu produktu z miseczki zobaczyłem coś, co rzeczywiście przypominało salceson. Wizualnie w tej dziedzinie osiągnąłem mistrzostwo i jestem z tego dumny. Smakiem na pewno nie przypomina tradycyjnego produktu, ale jest przepyszny. Wiele osób, jak zwykle zresztą, będzie próbować zdeptać mój entuzjazm i zadowolenie. Mam jednak dla nich przykrą wiadomość. W dziedzinie tumiwisizmu, również sięgnąłem po mistrzowskie oznaczenie i każda bezpodstawna krytyka, spływa po mnie jak woda po tłustym talerzu. Odważnym życzę smacznego, a sceptykom więcej odwagi.
- 1 mała pietruszka,
- 1/4 selera,
- 10 cm białej części pora,
- 2 ząbki czosnku,
- 1 kostka wędzonego tofu,
- 4 liście laurowe,
- 4 ziarna ziela angielskiego,
- 1 łyżka majeranku (można więcej),
- szczypta wędzonej papryki,
- 1 łyżeczka suszonego lubczyku,
- szczypta gałki muszkatołowej,
- pieprz,
- sól,
- 1 łyżeczka musztardy stołowej
- 1 solidna łyżeczka agaru,
- 350 ml mleka roślinnego,
- olej z pestek winogron.
- Na oleju podsmażamy drobno pokrojony por, wraz z zielem angielskim i liściem laurowym.
- Gdy por się zeszkli, dorzucamy pietruszkę i seler, pokrojone w kostkę.
- Podsmażamy wszystko przez około 10 minut.
- Do podsmażonych warzyw dodajemy mleko (w moim przypadku sojowe) i po zagotowaniu często mieszamy żeby się nie przypaliło. Gotujemy do chwili gdy warzywa będą miękkie. Wrzucamy przyprawy.
- Zawartość już w tym momencie będzie nieco gęsta. Wrzucamy pokrojone w kostkę tofu, musztardę, mieszamy i dodajemy agar. Zagotowujemy przez około 2-3 minuty.
- Przekładamy do jednej miski, lub dwóch mniejszych, a po wystudzeniu przekładamy do lodówki.
- W związku z tym, że próbowałem tego dania godzinę po zrobieniu, dzień po, oraz dwa dni po. Stwierdzam, że po dwóch dniach jest najlepszy.