Choć ostatnio jest straszna nagonka na mojego kumpla z dzieciństwa, nie przyjmuję tych opinii i pielęgnuję naszą przyjaźń. Staram się nie wsłuchiwać w głosy nienawiści i z nieskrywaną radością obwieszczam światu, że kochamy się miłością bezgraniczną. Być może wygląda to dość kontrowersyjnie, gdy dwóch przedstawicieli rodzaju męskiego jest ze sobą tak blisko, ale konwenanse mam w miejscu, gdzie kończą się plecy. Znam osoby, które na jego widok mają niestrawności, a wypowiedzenie jego imienia wywołuje torsje, jak podczas zetknięcia z przewodem podłączonym do wysokiego napięcia. Zdaje sobie sprawę, że mój przyjaciel nie jest idealny i jak każdy z nas ma swoje wady. W swoim życiu zaszkodził już niejednej osobie, ale ma za sobą miliony, którym uratował życie. Zaliczam się do osób, które zawsze grały z pszennym gościem do jednej bramki i nigdy nie miały ze sobą żadnych zatargów. Nie wyobrażam sobie dnia bez wspólnego śniadania. Uwielbiam nasze długie rozmowy w trakcie porannej kawy. Tkwimy już od lat w tym nienagannym związku… Mój gluten i ja.
- 2 szklanki mąki pszennej,
- woda
- Do mąki stopniowo dolewamy wodę i wyrabiamy gładkie ciasto, które musi być nieco twardsze niż pierogowe. Nie może się kleić do rąk.
- Po wyrobieniu ciasta, odstawiamy je na około 30 minut by „odpoczęło”.
- Ciasto przekładamy do miski, którą wstawiamy do zlewu.
- Cienkim strumieniem puszczamy lodowatą wodę i formując kulę, wypłukujemy z ciasta skrobię.
- Czynność powtarzamy do momentu, aż z ciasta przestanie wypływać „mętna” woda. Proces trwa około 30 minut.
WYWAR:
- 4 liście laurowe,
- 5 ziaren ziela angielskiego,
- 1 łyżeczka majeranku,
- 3 łyżki sosu sojowego,
- 2 łyżki przyprawy do kurczaka BIO,
- 1 mała papryczka chilli,
- 1 cebula,
- 1 l wody,
- ajvar ( do pieczenia),
- olej z pestek winogron (do pieczenia).
- Zagotowujemy w garnku wodę, po czym wrzucamy do niej obraną cebulę, chili, oraz wszystkie przyprawy.
- Wkładamy do garnka glutenową masę i gotujemy przez około godzinę.
- Po wyciągnięciu z garnka, przekładamy do naczynia żaroodpornego, smarujemy delikatnie ajvarem oraz olejem z jednej i drugiej strony.
- Pieczemy w temperaturze 200 stopni przez około 30 minut ( po 15 minutach przewracamy, by przypiekł się z drugiej strony).
Jest to moja pierwsza próba zrobienia substytutu mięsa i zapewniam, że nie ostatnia. Już w trakcie produkcji, wpadłem na kilka ciekawych pomysłów, jak można wykorzystać to dobrodziejstwo. Podpowiadam, że świetnie się sprawdzi jako grillowany przysmak. Życzę owocnego płukania gluta, oraz smacznego 🙂
P.S. Wiem, że powinienem wytrzymać aż seitan ostygnie, ale nie mogłem się opanować. Wybaczcie 😉
Nie śpię, bo płuczę gluta! 😀
A tak na poważnie, chyba zbiorę się na odwagę i spróbuję sama taki sejtan wyczarowac, bo te sklepowe już mi się przejadły, za grosz nie ma w nich magii . 🙂
Teraz napiszę komentarz, ktory jak sama widzę, że ktoś napisał, to mysle sobie „po chuchu to piszesz”, ale tu jak nic się nada… baaardzo chętnie bym to zrobila, ale to bardzo czasochlonne :p Mam nadzieję jednak, że ciekawosc kiedyś wygra z wygodą/lenistwem 😉
Noo, mega kotlecik ci się udał 🙂 Już widzę, co trzeba poprawić w mojej metodzie. Dotychczas zagniatałem ciasto ale niezbyt długo i nie dawałem odpocząć. Przez to seitan był dość luźny. Zawijałeś go jakoś do gotowania czy tak wyrobiony i wypłukany utrzyma formę?
Jak już się uporam z moimi eksperymentami na tempehu, zabieram się za seitan 😉
Dobrze wypłukany trzyma sie kupy 😉
Sejtan od dawna jadalam w weganskich miejscach,wiedzialam ze to przenica ale jakos nie rozumialam co wspolnego ma przenica z tym oto czyms 😉 teraz juz wiem,przepis wyjasnia wszystko. Napewno jest to dobre i mozna uzyc do wielu potraw,ja jednak nie siegne po ten smakolyk, gdyz w pozywieniu szukam wartosci odzywczych ale ciesze sie ze poznalam proces powstania sejtanu.Pozdrawiam.
Zrobiłabym z chęcią i zjadła ze smakiem. Jedyne co mnie przeraża to ilość wody jak się zmarnuje przez płukanie tej mąki przez pół godziny 🙁
Ale może chociaż raz ?????
Kusisz bardzo 😉