Co z tymi weganami jest nie tak, że non stop kombinują i wymyślają roślinne wersje potraw z których świadomie zrezygnowali ? Poprzez kiełbasę, która powinna być logotypem wielbicieli mięsa, przedzieramy się przez pasztety i inne mięsopodobne twory w celu ich spożycia. Wspominałem już o tym, ale przy rosnącej fali pytań i niekiedy hejtu, czasem trzeba powtórzyć kilka razy, by dotarło do odbiorcy. Czy to jest obłuda z naszej strony? Nic z tych rzeczy ! Tworząc wegańskie odpowiedniki stricte mięsnych potraw, nie szukamy smaku mięsa, jaj, czy też innych odzwierzęcych produktów. Dla nas to jak wyzwanie, motor napędowy do samorealizacji i rozwoju. Wyobraźcie sobie moją zadowoloną gębę, gdy daje posmakować znajomemu wegańskiego burgera, a on jest zdziwiony, że nie ma w nim mięsa. Będąc czasem w wegańskim barze/restauracji spójrzcie na zachowanie osób, które przyszły coś zjeść z roślinożercą. Zaskoczone miny, ochy i achy, mówią same za siebie. Dla mnie czy dla innych gotujących, to jest sukces, gdy możemy pokazać światu, że nie trzeba wpakować w siebie tony mięsa, by być zadowolonym i szczęśliwie najedzonym. Z uporem maniaka będę tworzył kolejne roślinne wersje potraw, którymi dawniej się zachwycałem. Nie raz jeszcze zobaczycie u mnie pieczeń, pasztet, flaki, czy inne salcesony. Będę je prezentował dumnie, a każdym nieprzychylnym komentarzem, będę poszerzał swój uśmiech i potęgował radość. Tak jak dziś…gdy wsuwam na śniadanie porcję przeznaczoną na obiad, aromatycznie przeciągnięte glonami Spaghetti alla Puttanesca.
- 2 cebule,
- 4 ząbki czosnku,
- słoik/ puszka pomidorów (400 g),
- garść czarnych oliwek,
- garść jabłuszek kaparowych (można zastąpić kaparami),
- mała papryka chilli,
- 2 płaty nori,
- pieprz, sól,
- olej z pestek winogron,
- makaron spaghetti.
- Makaron gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Dobrze odjąć minutę lub dwie, by makaron nie był rozgotowaną paćką.
- Na patelnię z rozgrzanym olejem wrzucamy cebulę, oraz papryczkę chilli.
- Gdy cebula się zeszkli wrzucamy pomidory i przesmażamy chwilę,
- Dorzucamy na patelnię, czosnek, pokrojone oliwki oraz jabłuszka kaparowe. W pierwotnej wersji występują kapary, ale dysponowałem tylko w/w produktem. Doprawiamy.
- Dusimy wszystko przez około 10 minut na małym ogniu.
- Na chwilę przed zdjęciem z palnika, dorzucamy drobno posiekana płaty nori. Mieszamy wszystko z makaronem.
Zdaje sobie sprawę, że powyższa propozycja, daleka jest od oryginału, którym zachwycałem się jeszcze kilka lat temu, ale jak dla mnie to ekspresowa petarda. Jest szybko, ostro i z posmakiem rybnym, czego chcieć więcej. Jeśli nie masz pomysłu na obiad, gorąco polecam to 20 minutowe danie. Życzę udanego dnia, oraz smacznego 😉