Decyzja o starcie w XX Międzynarodowym Rudzkim Ultramaratonie 12h, tak samo, jak w latach poprzednich zapadła już rok wcześniej. Nie wyobrażam sobie, by nie pojawić się w miejscu, gdzie po raz pierwszy pokonałem dystans 100 kilometrów, rozpoczynając tym samym przygodę z bieganiem ultra, która trwa do dziś. Nie jest to zwykła impreza ultra, jakie zwykle występują w kalendarzu biegowym. Biegacze nie pokonują trasy z punktu a do punktu B, lecz przez pół doby zmagają się z pętlą mierzącą 1309,05 m. W tym roku postanowiłem pociągnąć za sobą dwóch biegowych kompanów: Marcina i Jacka. O ile ten drugi ma już doświadczenie wbieganiu po pętli (100 km na Stadionie AWF Gdańsk), to ten pierwszy niewiele ma wspólnego z bieganiem po asfalcie, że o bieganiu w kółko nie wspomnę. Niemniej jednak zdecydowali się na ten szaleńczy pomysł i 27 kwietnia wyruszyliśmy na południe Polski, gdzie czekała na nas zakręcona przygoda.
Tu mnie znajdziesz