Tak sobie ostatnio pomyślałem, że skoro jest jagielnik na słodko, dlaczego by nie wykombinować wytrawnej wersji tego ciasta. Pomysł już był, zarys już się tworzył w głowie, dlatego nie pozostało nic innego jak ruszyć do spożywczaka, by skompletować ekipę na te imprezę. Co prawda w domu, czekał na mnie Jarmuż z drużyną suszonych pomidorów pławiących się w zalewie, ale to jednak nie wprowadzało mnie w zachwyt. Gdzieś pomiędzy pieczywem, a półką ze zdrową żywnością, usłyszałem nawoływanie od strony lodówek. Nie jestem obojętny na takie sygnały i postanowiłem sprawdzić kimże jest ten gadatliwy jegomość. Okazał się nim być Boczniak Ostrygowaty, który bez skrępowania wskoczył mi do koszyka, wykrzykując:” Lecimy do domu, podobno Jaglanka szykuje ostry balet”. Cóż począć, jak żyć ? Skoro już grzyby do mnie przemawiają, trzeba wypełniać misję. W trakcie rozpustnej zabawy, spożywczej ekipy, zastanawiałem się jak nazwać to co tam się działo i nic mi nie przychodziło do głowy. Kiedyś już widziałem słodszą wersję tej imprezy…i tak powstał Wytrawny Jagielnik.
- 250 g kaszy jaglanej ( suchej ),
- 250 g boczniaka ostrygowatego,
- ok. 20 szt. pomidorów suszonych z zalewy,
- 2 cebule,
- 3 ząbki czosnku,
- 2 cm kawałek papryki chilli,
- 2 garście jarmużu,
- pieprz, sól,
- zalewa z suszonych pomidorów,
- 1 pomidor,
- Kaszę jaglaną przygotowujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Pamiętajcie by ją porządnie wypłukać i osolić. Tutaj jest instrukcja obsługi kaszy LINK.
- Cebulę kroimy w piórka i podsmażamy z drobno posiekaną papryką chilli na zalewie z pomidorów.
- Boczniaki kroimy w paski i dodajemy do cebuli, wraz z przeciśniętym przez praskę czosnkiem. Smażymy przez chwilę, by grzyby się lekko zrumieniły. Doprawiamy pieprzem i solą.
- Na chwilę przed zdjęciem patelni z palnika, dodajemy jarmuż i podsmażamy jeszcze około minutę.
- Pomidory odsączamy z zalewy i miksujemy razem z kaszą jaglaną na gładką masę.
- Wszystko mieszamy i przekładamy do tortownicy ( 24 cm ), wysmarowanej zalewą z pomidorów.
- Pieczemy przez ok 30 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni.
Myślę, że sama nazwa Jagielnik przylgnęła już do słodyczy jak rzep do psiego ogona, ale dlaczego nie złamać tego stereotypu. Moje ciasto występuje w wersji wytrawnej i spokojnie może konkurować, ze swym słodkim poprzednikiem. Niezła alternatywa dla pizzy, farinaty czy też innych placków zapiekanych. Gorąco polecam i życzę smacznego
Niebo w gębie!
Zapraszam również do siebie 😉 make-life-green.blogspot.com