Po ostatnim obiedzie po raz kolejny zostało trochę ziemniaków, które raczej nie wzbudzały zainteresowania wśród najedzonych domowników. Jak zwykle nie potrafiłem odmierzyć odpowiedniej ilości, bo zawsze z tyłu głowy gdzieś siedzi myśl-a jak zabraknie? Chcąc uniknąć otwierania lodówki zaraz po obiedzie, asekuracyjnie kieruje się myślą-pyrek nigdy za wiele. No i trzymając za rękę tę myśl, zostałem teraz z garnkiem, z którego smutno zerkały na mnie rozgniecione podziemne pomarańcze. Nie miałem sumienia ich wyrzucić, a nie mieszkam też w okolicy gospodarstwa rolnego, żeby podrzucić resztki zwierzakom. Musiałem uruchomić linię z napisem recykling. W pierwszym momencie chciałem dorzucić cebuli, czosnku, odrobinę zielska i zrobić klopsy ziemniaczane, ale na myśl o kolejnej wytrawnej potrawie odrzucało mnie. Byłem najedzony po sam korek. Przerzucałem w głowie wszystkie pomysły, docierając nawet do tych najbardziej zakurzonych, próbując się dokopać do czegoś sensownego. Gdy już zrezygnowany porzuciłem wszystkie myśli, przypomniałem sobie o ostatniej pizzy z batata. Jakby nie patrzeć batat też jest pyrą i świetnie zdał egzamin, łącząc się z mąką. Postanowiłem przeprowadzić eksperyment, którego słodkim produktem finalnym, są kokosanki.
- 250 g pure z ziemniaków,
- 50 g mąki pszennej,
- 50 g mąki ryżowej,
- 100 g mąki kukurydzianej,
- nasiona z jednej laski wanilii,
- 2-3 łyżki ksylitolu,
- 5 łyżek wiórków kokosowych.
Jeśli masz ochotę zmodyfikować przepis dodać kruchości do ciastek, możesz dorzucić 1 łyżkę oleju kokosowego nierafinowanego.
- Przygotowanie rozpoczynamy od przygotowania pure, czyli gotujemy ziemniaki (około 4 średniej wielkości), po czym rozgniatamy je na pure.
- Wszystkie suche składniki mieszamy ze sobą, po czym dodajemy lekko przestudzone pure.
- Wyrabiamy ciasto, które nie będzie kleić się do rąk, dlatego nie musimy się twardo trzymać proporcji mąki podanych powyżej. Wilgotność ziemniaków może być różna i tym samym mogą się zmienić ilości sypkich produktów. Uprzedzając pytania ludzie nie tolerujących glutenu, oznajmiam że można zastąpić mąkę pszenną, dodając inną bezglutenową. Użyłem pszennej, gdyż akurat taka wpadła mi w ręce.
- Ciasto rozwałkowujemy lub rozgniatamy i wycinamy kółka o średnicy ok 6 cm i grubości 4-5 mm.
- Pieczemy przez około 25 minut w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni (góra -dół – bez termoobiegu). Co jakiś czas kontrolujemy przebieg pieczenia. Przypominam, że każdy piekarnik wypieka inaczej (żyje swoim życiem), dlatego warto od czasu do czasu, zerknąć do niego. Jeśli ktoś chce ciastka miękkie, może skrócić czas o 5 minut, a jeśli bardziej wypieczone, na ostatnie 5 minut włącza termoobieg.
Moje zaskoczenie jest tak wielkie, że jeszcze dziś rano mam wytrzeszcz oczu i nie mogę wyjść z podziwu. Po czasie, gdy już zajadałem się ciastkami, pomyślałem, że mogłem dodać proszku do pieczenia, ale po co? Bez tego i tak jest bardzo smacznie. Życzę piorunujących doznań, oraz smacznego 🙂