Jak się nie ma o czym gadać to zazwyczaj rozmawia się o pogodzie. W związku z tym, że pogoda dziś też się wydaje ciężkim tematem, w obliczu atakującego mnie wirusa, przedstawię Wam fragment książki, do której kupna Was zachęcam (chyba zostanę guru autoreklamy).
„…W obliczu powstawania coraz większej liczby eksperckich stron na temat odżywiania postanowiłem pozostać samotnym żeglarzem na morzu moich doświadczeń. Nie poddaję się nowym trendom ani im nie przyklaskuję jak dzierlatka na widok nowej torebki z kolekcji Louisa Vuittona. Staram się żyć w zgodzie z własnym ciałem i obserwuję je nieustanie, szukając dla niego jak najlepszych rozwiązań.
Nie używam w książce pojęć typu carboloading ani też nie skupiam się na obliczaniu makroskładników, które muszę w siebie wcisnąć, by poczuć się lepiej. Swoją postawą chcę pokazać, że nie trzeba wprowadzać reżimu żywieniowego i biegać z kalkulatorem po kuchni. Zarówno w odniesieniu do biegania, jak i jedzenia należy zachować dystans. Dzięki temu będziemy również świetnie się bawić…”
- ok. 10-12 ząbków czosnku,
- 3 liście laurowe,
- 4 ziarna ziela angielskiego,
- 1 cebula,
- 2 ziemniaki,
- 1 marchew,
- 1 pietruszka,
- 1 mała papryczka chilli,
- 1/4 korzenia selera,
- 1,5 l bulionu warzywnego,
- łyżeczka majeranku,
- szczypta ostrej papryki,
- 1/2 łyżeczki czerwonej słodkiej papryki,
- pieprz,
- sól,
- olej z pestek winogron,
- kilka kromek bagietki lub innego pieczywa,
- 2 łyżki „sera” z ziemniaka i marchewki.
- W garnku podsmażamy cebulę wraz z zielem angielskim, liściem laurowym i papryczką chilli (dysponuję suszonymi papryczkami, więc wrzucam je w całości).
- Dorzucamy do garnka pokrojone w kostkę warzywa (marchew, pietruszkę i seler)Podsmażamy przez kilka minut.
- Ziemniaki kroimy w kostkę i dorzucamy do garnka wraz z przeciśniętym przez praskę czosnkiem.
- Nie podsmażamy zbyt długo ziemniaków, gdyż te szybko przywierają do dna. Zalewamy wszystko gorącym bulionem i gotujemy do uzyskania odpowiedniej miękkości warzyw.
- Zupę podajemy z grzankami, które smarujemy serem z ziemniaka. Podpiekamy je przez ok. 10 minut w temperaturze 180 stopni (termoobieg).
Jest to już trzecia odsłona zupy czosnkowej na tym blogu i za każdym razem wychodzi lepsza. Życzę mocnych wrażeń, oraz miłego dnia.