Od progu już słyszałem, że w domu decybele harcują na nieco wyższym niż zwykle poziomie. W sumie nie powinny mnie dziwić dobiegające dziwne odgłosy, gdyż prawie każdego dnia w kuchni dudni jak w wiejskiej remizie podczas ludowej potańcówki. Prowadzony strumieniem dźwięku dotarłem do pomieszczenia, gdzie w centralnym jej punkcie stał mistrz ceremonii. Wymachiwał rękami jak Adam Sztaba przed swą orkiestrą i rozdzielał zadania, zgromadzonej wokół niego warzywnej gawiedzi. Postanowiłem stanąć z boku i przez chwilę obserwować ten niewiarygodnie komiczny obrazek. Ruchy dyrygenta zaczęły przybierać na tempie, a towarzystwo zaczęło biegać, jakby ktoś ich polewał ukropem. Wiedziałem, że kroi się coś grubszego i dziś będzie gorąco. Zastanawiałem się do czego doprowadzi to zgromadzenie, przeradzające się w chaos. Próbowałem wykoncypować, kto po za nadal sterczącym wodzirejem, będzie uczestniczył w tym festiwalu rozpusty. Postanowiłem przechwycić przelatującego obok mnie gościa, ostro zalatującego czosnkiem i spytałem, o co w tym całym bałaganie chodzi. Odpowiedź ścięła mnie z nóg, a usta otworzyły się szeroko, układając się w owalny kształt. Przez chwilę wyglądałem jak gumowa lalka zakupiona w sklepie dla dorosłych. Okazało się, że wcześniej wspominany jegomość zwany Batatem, umówił się na randkę z niejaką Soczewicą, a biegający po mieszkaniu warzywny tłum, pomaga mu przygotować podłoże randki. Świat się kończy !
- 2 średniej wielkości bataty, lub jeden duży.
- 2 cebule,
- 3 ząbki czosnku,
- 2 marchewki,
- 1 pietruszka,
- 1/4 selera,
- 2 łyżki koncentratu pomidorowego,
- 1 łyżeczka kminu rzymskiego,
- 1/2 łyżeczki curry,
- szczypta cynamonu,
- szczypta papryki wędzonej,
- papryka ostra,
- papryka słodka,
- 1,5 – 2 l bulionu warzywnego,
- 1 szklanka suchej czerwonej soczewicy,
- olej z pestek winogron.
- Cebulę podsmażamy na oleju w garnku z grubym dnem.
- Dorzucamy do cebuli pokrojoną marchewkę, pietruszkę i seler. Podsmażamy przez chwilę.
- Dorzucamy pokrojonego w kostkę batata i tak jak poprzednio, również podsmażamy.
- Dodajemy soczewicę, przyprawy, koncentrat. Mieszamy i zalewamy bulionem warzywnym.
- Gotujemy do uzyskania odpowiedniej miękkości soczewicy i warzyw. W trakcie gotowania wciskamy czosnek.
- Opcjonalnie na samym końcu można dodać mleczko kokosowe. Moje gdzieś wyszło.
Jest to chyba najprostsze wydanie tej smacznej i sycącej zupy, która przy takiej pogodzie jest jak promienie słoneczne rozświetlające plażę na San Escobar 😉 Życzę wszystkim miłego popołudnia, oraz smacznego 🙂
Pycha 🙂
Nie wiem jak to robisz ale jak nie mam weny i wydaje mi się że nic nie stworzę z tego co mam, wpadam do na bloga i mam już z pięć dań w głowie na dziś i na najbliższy tydzień, zupa się gotuje a mi już język wisi na kalafior i pyzy z mięsem ? istne szaleństwo jak mnie inspirujesz?